Jak to jest z tą naszą znajomością języków obcych? Z jednej strony mamy statystyki, wedle których pod względem umiejętności władania językiem angielskim plasujemy się w czołówce Europy, z drugiej zaś stary dowcip, który mówi, że w Polsce z kasjerem dogadamy się po angielsku, z kelnerem po francusku, z przechodniem po niemiecku a z Urzędnikiem Państwowym tylko przez tłumacza.
Czy to wpływ niekompletnego wykształcenia tych ostatnich? Braku chęci uczęszczania na odpowiednie kursy? Niekoniecznie. Jakkolwiek przywódcy wielu krajów od dawna nie korzystają z tłumaczy, pozostanie przy korzystaniu z ich usług eliminuje w zasadzie do zera ryzyko ewentualnych nieścisłości wynikających z porozumiewania się w języku innym niż ojczysty.
Warto również podkreślić, że tłumacz przysięgły języka angielskiego czy jakiegokolwiek innego jest w świetle prawa jedyną osobą uprawnioną do tłumaczenia oficjalnych dokumentów. O ile książkę, film, piosenkę czy korespondencję biznesową na własne potrzeby tłumaczyć możemy sami, tłumaczenia oficjalnych tekstów muszą być opatrzone imienną pieczątką tłumacza.